Acana Orzeł Jelcz-Laskowice zremisował z Clearexem Chorzów 3:3. O końcowym wyniku zadecydowała bramka strzelona na 28 sekund przed końcową syreną przez Gustavo Henrique. Spotkanie nie rozpoczęło się od szalonych ataków z obu stron. Początkwo Clearex oddał Orłom piłkę i wydawało się, że taki układ pasuje jelczanom. Z czasem uległ on zmianie i to chorzowianie zaczęli częściej dochodzić do głosu.
Na posterunku stał jednak Maciej Foltyn, który skutecznie powstrzymywał ataki rywala. Równie dobrze w ofensywie zachował się Arkadiusz Szypczyński, który przejął piłkę w środkowej strefie, zabrał się z nią i silnym strzałem czubkiem buta otworzył wynik spotkania. Radość z bramki nie trwała długo. Silnie wbita piłka z rzutu wolnego przez Macieja Mizgajskiego nabiła nieszczęśliwie Maksyma Pautiaka, który tym samym pokonał własnego golkipera.
W międzyczasie chorzowianie dopuścili się jednak pięciu fauli, a to jeszcze przed przerwą dało jelczanom przedłużony rzut karny. Do piłki podszedł Mykola Morozov, który w poprzednim starciu z Clearexem zantował hat-tricka. Tu jednak na gola musiał jeszcze poczekać, bowiem jego uderzenie wybronił bramkarz gospodarzy. Nie minęło wiele czasu, a swój limit niesportowych zachowań wykorzystały także Orły. W tej sytuacji Foltyn nie musiał jednak interweniować. Strzał Mizgajskiego poleciał wysoko nad bramką i na przerwę oba zespoły schodziły z jednobramkowym remisem.
Wynik tuż po zmianie stron mógł zmienić Szypczyński, ale obronną ręką z tej sytuacji wyszedł Bednarczyk. Tyle szczęścia po drugiej stronie boiska nie miał już Foltyn. Kapitan Acany w zaledwie pół minuty musiał dwukrotnie wyjmować piłkę z siatki, przez co Clearex momentalnie objął prowadzenie 3:1. Orły zaczęły odrabiać starty w 28. minucie. Dobrze rozegrany rzut rożny wykończył wspomniany wcześniej Morozov. Do wywiezienia choćby punktu wciąż brakowało jednak bramki, a tej nie były w stanie przynieść ani długo przygotowywane ataki, ani gra z lotnym bramkarzem.
Z pomocą przyszli sami gracze Clearexu, którzy kolejny raz w tym spotkaniu wykorzystali limit fauli. Do piłki tym razem zdecydował się podejść Henrique, który nie pomylił się. Brazylijczyk uderzył silnie i nisko, aby chwilę potem, razem z resztą zespołu cieszyć się z wywalczonego remisu. Dzięki zdobytemu punktowi Acana Orzeł utrzymał kontakt z ligową czołówką. Do drugiej Gatty Zduńska Wola jelczanie tracą cztery oczka, a do trzeciego Constractu jedno mniej. Z graczami z Lubawy Orły zmierzą się już w najbliższej kolejce.
Clearex Chorzów – Acana Orzeł Jelcz-Laskowice 3:3 (1:1)
Arkadiusz Szypczyński 10′, Mykola Morozov 28′, Gustavo Henrique 40′ – Maksym Pautiak 12′ (s.), Mariusz Seget 23′, Krzysztof Salisz 24′.
Clearex: Bednarczyk (Krzyśka) – Seget, Salisz, Łuszczek, Wędzony – Bidelski, Mizgajski, Dewucki, Rotucki, Vakhula, Leszczak, Golly.
Acana Orzeł: Foltyn (Charrier) – Kędra, Morozov, Pautiak, Szypczyński – Henrique, Firańczyk, Pastars, Makowski, Turkowyd.
Fot. Jarosław Frąckowiak / Acana Orzeł Jelcz-Laskowice