Jelcz uruchomił swoją działalność w 1952 r. Firma ma za sobą dobre i chude lata. Teraz nowa spółka, która dołączyła do Polskiej Grupy Zbrojeniowej ma szansę na sukces, a nawet zostanie liderem produkcji wojskowego sprzętu motoryzacyjnego – informuje Rzeczpospolita.
Jelcz w ostatnim czasie ma sporo biznesowego szczęścia. Zawarto kilka ważnych kontraktów, w tym umowy na dostawę pojazdów w układzie 4×4 i 6×6 na kwotę 880 mln zł, a także produkcję podwozi dostosowanych do wymagań Przeciwlotniczych Systemów Rakietowo-Artyleryjskich Pilica+.
Fabryka produkuje również sprzęt na zlecenie Korei (pojazdy i podwozia dla wyrzutnik K239 Chunmoo) i USA (pojazdy i podwozia dla systemów HIMARS). To zamówienia o wartości 330 mln zł, z dostawami przewidzianymi na lata 2023/24. Jelcz więc ma co robić. W ubiegłym roku wyprodukowano 350 pojazdów na potrzeby polskiej armii – czytamy w Rzeczpospolitej.
Liczba zamówień skłania firmę do budowy nowych hal użytych pod produkcję. Brane pod uwagę lokalizacje są w gminie Jelcz-Laskowice. Aktualnie firmie pracuje 680 osób. Ta załoga ma się w najbliższym czasie również powiększyć pracowników, inżynierów i pracowników administracyjnych. To największa inwestycja Jelcza od kilkudziesięciu lat.
Źródło: Rzeczpospolita / DG