Acana Orzeł Jelcz-Laskowice zremisował z GSF-em Gliwice 3:3. Bramki dla jelczan zdobywali Marcin Firańczyk oraz Gustavo Henrique. Pierwszy z nich mógł także przesądzić o ostatecznym wyniku, ale w końcówce spotkania nie wykorzystał przedłużonego rzutu karnego.
Przed rozpoczęciem spotkania trudno było wskazać jego faworyta. Gospodarze mimo czwartej pozycji w Futsal Ekstraklasie zremisowali ostatnio z GSF-em Gliwice 0:0. Dodatkowo przyjezdni byli niepokonani od trzech spotkań, a potrafili urwać punkty nawet pretendentom do medali. Początek spotkania ułożył się wyśmienicie dla gospodarzy. Już w 3. minucie dobre podanie od Janisa Pastarsa otrzymał Marcin Firańczyk, który dobrze wykorzystał zagranie partnera i silnym strzałem po ziemi otworzył wynik spotkania.
Po uderzeniu Mykoli Morozova mogło być nawet 2:0, ale piłkę intuicyjnie na rzut rożny zbił golkiper gości. Po drugiej stronie tyle szczęścia nie miał już z kolei Maciej Foltyn. Przewrotką popisał się bowiem Mateusz Szyszka, doprowadzając tym samym do remisu. Gracze Jesusa Lopeza odzyskali prowadzenie dopiero po zmianie stron. I tak jak w Gliwicach w meczu z Piastem, tak i teraz na listę strzelców wpisał się Gustavo Henrique. Brazylijczyk z austriackim paszportem swojego czwartego gola w bieżących rozgrywkach zdobył nawet w podobny sposób – po dograniu za pole karne ze stałego fragmentu gry.
Niewiele brakowało, a mielibyśmy powtórkę scenariusza z pierwszej części spotkania, ale piłka po strzale Michała Rabieja obiła lewy słupek bramki Foltyna. Niewykorzystana sytuacja gości zemściła się na nich w 27. minucie. Wtedy to po asyście Henrique drugą bramką w tym spotkaniu zdobył Firańczyk. Po podaniu reprezentanta Austrii mogło być nawet 4:1, ale w słupek tym razem uderzył Maksym Pautiak. Po drugiej stronie boiska nie pomylił z kolei Wojciech Kędziora, który ładnie zastawił się z futsalówką i silnym strzałem, czubkiem buta zdobył bramkę kontaktową dla gliwiczan. Na tym jednak były napastnik m.in. Zagłębia Lubin oraz Ruchu Chorzów nie poprzestał. Na cztery minuty przed końcem doprowadził bowiem do remisu i na tablicy świetlnej widniał wynik 3:3.
Decydującą piłkę na nodze mieli ostatecznie gospodarze, a konkretnie Firańczyk. Po dość niezrozumiałej decyzji sędziego, Orły otrzymały przedłużony rzut karny. Zawodnik jelczan nie zdołał jednak umieścić piłki w siatce i przestrzelił obok bramki. Końcowa syrena oznaczała zatem podział punktów oraz podtrzymanie serii meczów bez porażki w wykonaniu Acany Orła, która osiągnęła rozmiar 11 spotkań.
Acana Orzeł Jelcz-Laskowice – GSF Gliwice 3:3 (1:1)
Marcin Firańczyk 3′, 27′, Gustavo Henrique 24′ – Mateusz Szyszko 13′, Wojciech Kędziora 32′, 36′.
Acana Orzeł: Foltyn (Charrier) – Pastars, Morozov, Firańczyk, Pautiak – Henrique, Makowski, Kędra, Turkowyd, Szypczyński.
GSF Gliwice: Bogdziewicz (Barteczka) – Lutecki, Czech, Pasierb, Wilk – Mirga, Gładczak, Węgiel, Kędziora, Rabiej, Sitko, Szyszko, Cichy.